sobota, 21 grudzień 2024

zone_264

Masz pytanie?
Potrzebujesz porady?
Zapytaj eksperta!
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

zone_264

Jarosław Mikołajczuk

Masz pytanie?
Potrzebujesz porady?
Zapytaj eksperta – Jarosława Mikołajczuka

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


Pytanie: Po kilku latach pracy w konkurencyjnym systemie przesiadłem się na Canona i nie wiem, jak mogę w lampach 430EX II oraz 580EX II włączyć funkcję TTL zamiast E-TTL lub E-TTL II (np. z Canonem 7D). Wchodząc w sterowanie lampą z poziomu menu aparatu, jak również przyciskiem MODE na lampie, dostępne są tylko funkcje E-TTL i M. Dlaczego nie mogę uaktywnić zwykłego trybu TTL? Jak włączyć funkcję błysku wypełniającego?

Jarosław Mikołajczuk: Lampy Speedlite 430EX II i Speedlite 580EX II realizują tradycyjny pomiar błysku TTL tylko z lustrzankami analogowymi, gdyż jedynie one wyposażone są w dodatkowy czujnik, którego wymaga ta procedura. Mierzy on tylko błysk – odbity od powierzchni filmu.
Natomiast lustrzanki cyfrowe Canona realizują znacznie bardziej wyrafinowany technologicznie pomiar E-TTL II, który dokonywany jest na matrycy mierzącej światło ciągłe. System automatycznie więc uwzględnia oświetlenie zastane, dając naturalne efekty naświetlania i doświetlania błyskiem. Tu nie ma potrzeby, ani możliwości korzystania ze zwykłego TTLa, więc lustrzanka – aby uniknąć błędów – automatycznie ogranicza do niego dostęp. Z kolei same lampy mogą przechodzić w TTL – po aktywacji odpowiedniej funkcji indywidualnej (C.Fn-05 dla Speedlite 580EX II). Błysku wypełniającego nie trzeba i nie można włączać, bo zaawansowany system zna poziom światła zastanego i automatycznie dostosowuje doń prawidłowo światło flesza. Nie trzeba nic włączać ani przełączać – zakłada Pan lampę do aparatu i już!


Pytanie: Chciałbym up-grade’ować spracowanego już reportażem EOSa 50D do wyższego modelu, ale „sześćdziesiątka” – jak dla mnie - nie wchodzi w rachubę. Czy lepiej wybrać 7D, czy 5D Mark II? Dodam, że zawodowo fotografuję rozmaite imprezy towarzyskie i uroczystości kościelne, ale często też – głównie dla relaksu - sport i ptaki.

Jarosław Mikołajczuk: Jeśli chce Pan koniecznie eliminować EOSa 60D, to mam nadzieję, że bierze Pan pod uwagę fakt, iż ten aparat - przy swej wyjątkowo korzystnej cenie - daje nieco wyższą od EOSa 50D jakość zdjęć, nagrywa też filmy Full HD, a do tego ma obrotowy monitor i „pod ręką” zestaw filtrów efektowych, atrakcyjnie modyfikujących zdjęcia. To wszystko może urozmaicić ofertę dla klientów. Jeśli jednak tak dużo Pan fotografuje, to rzeczywiście ważna jest pancerna konstrukcja EOSa7D, a w samym reportażu - nowoczesny autofokus i duża szybkość zdjęć seryjnych. W szeroko pojętej reporterce „siódemka” przeważa też nad fenomenalnym pod względem jakości obrazu pełnoklatkowym EOSem 5D Mark II krotnością ogniskowych (sport), uzyskiwaną przy danej przysłonie większą głębią ostrości (ciemne pomieszczenia), oraz… ciszej pracującym lustrem (kościoły). EOS 7D również daje bardzo wysoką jakość zdjęć - najwyższą w klasie lustrzanek APS-C Canona. Aparat ten także ma to, co okazuje się ważne w dodatkowej ofercie dla klientów – możliwość nagrywania filmów Full HD. A więc - powinien Pan wybrać „siódemkę”.


Pytanie: Mam Canona 60D i chciałbym się dowiedzieć, co daje mi realizowana przez jego wbudowaną lampę błyskową funkcja bezprzewodowego sterowania błyskiem?

Jarosław Mikołajczuk: W najprostszym układzie - wygodny i tani sposób na urozmaicenie oświetlenia. Dysponując chociażby tylko jedną zewnętrzną lampą błyskową Canona – przy czym wcale nie musi to być flagowa 580EX II, ale może też być znacznie od niej tańsza 430 EX II (lub ich wcześniejsze wersje) - może Pan oświetlać obiekt niemal z dowolnej pozycji, uzyskując prawidłowe naświetlenie. Ta „dowolna pozycja” lampy odnosi się do umieszczenia jej nawet w dość znacznej odległości od aparatu – do kilku metrów i oświetlania stamtąd obiektu pod różnymi kątami. Takie oświetlenie daje atrakcyjne efekty przestrzenne - pozwala wydobyć trzeci wymiar fotografowanego obiektu, jego bryłę. Dotychczas do takiej pracy potrzebne były przynajmniej dwie lampy dedykowane – koniecznie flagowa, bo sterowała układem (zamontowana na aparacie), oraz zdalna (flagowa, lub o półkę niższa). W najtańszym układzie zadanie mógł spełniać także kabel dedykowany Off-Camera Shoe Cord OC-E3 i dowolna z lamp dedykowanych, ale długość kabla 60 cm ograniczała zakres jego zastosowań. Lamp zdalnych w pracy bezprzewodowej może być wiele i można je nawet podzielić na grupy (maksymalnie trzy), błyskające z odmienną, kontrolowaną przez fotografa, mocą. Jednocześnie błyskać może też sterująca układem lampa wbudowana. Tak złożone układy oświetleniowe umożliwiają uzyskiwanie niezwykłych efektów, o profesjonalnym, studyjnym charakterze. Co ważne, sterowanie wszystkimi lampami układu odbywa się szybko i wygodnie – właśnie z poziomu EOSa 60D.


Pytanie: Fotografuję amatorsko i przymierzam się do zakupu obiektywu makro. Mogę tanio kupić używany Canon EF 100 mm f/2,8 lub zupełnie nowy, po znacznie wyższej cenie, Canon EF 100 mm f/2,8 USM. Który wybrać?

Jarosław Mikołajczuk: Makrofotografia to dziedzina, którą jak się już zacznie uprawiać, to nie można skończyć. Na pewno będzie Pan dużo i przez lata fotografował. Lepiej więc zaopatrzyć się w nowoczesny obiektyw, którym fotografuje się łatwiej, a do tego nowy i na gwarancji. Canon EF 100 mm f/2,8 Macro USM ma – w odróżnieniu od wymienionego starszego poprzednika - szybki i cichy autofokus (silnik USM), oraz wewnętrzne ogniskowanie, dzięki któremu przedni człon obiektywu nie wysuwa się do przodu. Cechy te zapewnią komfort fotografowania „z ręki” i pozwolą uzyskać – przy niezwykle wąskiej w makrofotografii głębi ostrości - więcej ostrych zdjęć.


Pytanie: Używam EOSa 30D z tanim zoomem 18-50 firmy niezależnej. Potrzebny mi obiektyw o lepszej jakości i nieco szerszym kącie widzenia, bo nie zawsze udaje mi się „zmieścić” na zdjęciu fotografowane w pomieszczeniach wystawowych i muzealnych przedmioty. Czy EF-S 10-22 mm f/3,5-4,5 USM to dobry wybór?

Jarosław Mikołajczuk: Dobry, ale tylko uzupełni on Pani zooma, którego - jak zrozumiałem – warto wymienić. Proponuję więc bardzo dobrego optycznie i wyjątkowo uniwersalnego Canona EF-S 15-85 mm f/3,5-5,6 IS USM. Jego najkrótsza ogniskowa w ekwiwalencie małoobrazkowym wynosi 24 mm, co z reguły wystarcza w tego typu pomieszczeniach. Natomiast od jeszcze szerszych kątów widzenia ważniejsza stanie się funkcja stabilizacji obrazu, w jaką wyposażony jest ten obiektyw. Umożliwi ona fotografowanie w salach wystawowych czy muzealnych „z ręki”, bo przecież korzystanie ze statywu, czy lampy błyskowej, zwykle jest tam zakazane.


Pytanie: Podoba mi się filmowanie lustrzankami. Ostatnio słyszałam, że Canon EOS 600D ma możliwość podkładania muzyki do filmów nagranych tym aparatem. Jak to wygląda w praktyce?

Jarosław Mikołajczuk: EOS 600D umożliwia odtwarzanie filmu z muzyczną ścieżką dźwiękową, co daje wyjątkowe, profesjonalne efekty. Trzeba tylko skopiować pliki muzyczne znajdujące się na dostarczonej wraz z aparatem płycie EOS Solution Disk na kartę pamięci, która zawiera filmy mające mieć taki podkład dźwiękowy. Nie jest to jednak całkiem zwykłe kopiowanie, bo ważna jest lokalizacja plików muzyki na karcie pamięci i odpowiednie ich nazwy, które przydziela oprogramowanie EOS Utility. Najłatwiej więc zainstalować na komputerze oprogramowanie z płyty EOS Solution Disk z zawartymi plikami muzyki, a następnie podłączyć aparat do komputera. Na znajdującą się w nim kartę pamięci kopiujemy dostępną muzykę przy pomocy programu EOS Utility - instrukcja tej prostej procedury znajduje się na drugiej płycie, dostarczonej wraz z aparatem. Po zakończeniu kopiowania w menu EOSa 600D wyświetlą się tytuły pięciu dostępnych utworów – Angels, Beloved, Go Sports, Memories i Travel Mind. Mają one różny charakter i nastrój, pozostaje tylko wybrać konkretny do danego filmu. Dodam jeszcze, że muzyka ta uprzyjemni Pani nie tylko oglądanie filmów, ale także albumów złożonych z migawek (to nowa funkcja EOSa 600D) i pokazów slajdów.


Pytanie: Podobno nowoczesne lustrzanki Canona mają dwie funkcje formatowania. W jakim celu stosuje się tę niestandardową?

Jarosław Mikołajczuk: Rzeczywiście, w EOSie 60D czy w najnowszym EOSie 600D, obok formatowania standardowego dostępne jest tzw. formatowanie pełne. Trwa ono nieco dłużej i – w odróżnieniu od standardowego – całkowicie usuwa wszelkie zapisane na karcie dane. Warto z niego korzystać, gdy czas zapisywania zdjęć lub ich otwierania zaczyna się wydłużać. Pełne formatowanie karty pamięci należy też przeprowadzić, kiedy ją wyrzucamy, pożyczamy czy sprzedajemy.


Pytanie: Od 30 lat bawię się w fotografię, początkowo robiłem zdjęcia analogami, a od kilku lat cyfrowymi. Wspólnie z córką posiadamy EOS 7 D , 5 D Mark II, a teraz mam okazję kupić EOS 1 Ds Mark II, a więc starszy model. Proszę o poradę czy warto.

Jarosław Mikołajczuk: 16-megapikselowy EOS-1 Ds Mark II ma matrycę o mniejszej liczbie pikseli niż każdy z dostępnych Panu aparatów. Różnica na jego niekorzyść w zakresie czułości (ISO 100-1600, rozszerzany do ISO 3200) oraz poziomie szumów przy najwyższych wartościach ISO, szczególnie w stosunku do także pełnoklatkowego EOSa 5D Mark II, jest jeszcze większa. Monitor EOSa-1 Ds Mark II jest – według dzisiejszych standardów – po prostu marny, a zasilanie akumulatorem NiMH to prawdziwy już archaizm z efektem pamięci. Poprzedniej „jedynce Ds” brakuje też wielu nowoczesnych funkcji obecnych lustrzanek Canona, jak chociażby 14-bitowe RAWy czy profile Picture Style ujednolicające odwzorowanie barw pomiędzy tymi aparatami. To co w Pana przypadku może jednak przemawiać za kupnem EOSa-1 Ds Mark II to pancerna konstrukcja i 100-procentowy celownik przy pełnej klatce. Mimo to odradzałbym taki zakup – no, chyba że w grę wchodzi wyjątkowo atrakcyjna cena… Lepiej jednak te pieniądze wydać na jakiś obiektyw klasy L.


Pytanie: Mam EOSa 7D i zoom standardowy 17-40 mm f/4L. Myślę o jakiejś stałce z dobrym światłem. Proszę o pomoc w wyborze.

Jarosław Mikołajczuk: Skoro nic Pan nie napisał o planowanych zastosowaniach nowego obiektywu, zakładam, że ma on zastępować w ymieniony zoom o średniej jasności w słabym oświetleniu. W tej roli znakomicie sprawdzi się EF 28 mm f/1,8 USM, który jest bardzo dobry optycznie i ma małe gabaryty, a do tego jeszcze przystępną cenę. Z EOSem 7D zapewnia standardowy kąt widzenia, odpowiadający małoobrazkowej ogniskowej 45 mm.


Pytanie: Zajmuję się reportażem ślubnym. Często fotografuję w bardzo słabym oświetleniu, a w zasadzie nigdy nie używam lampy błyskowej. Mam Canona 5D Mark III i chcę kupić sobie drugi korpus. Czy lepiej wybrać Canona 5D Mark II, czy nowego 6D?

Jarosław Mikołajczuk: Nowego EOSa 6D, bo da on Panu znacznie szerszy i identyczny z EOSem5D Mark III zakres najwyższych natywnych czułości ISO oraz praktycznie tę samą przy nich jakość zdjęć. EOSem 6D będzie można swobodnie fotografować przy ISO 12 800, a nawet ISO 25 600. W EOSie 5D Mark II to już wartości rozszerzane cyfrowo, o wyraźnie niższej, szczególnie przy dużych formatach zdjęć, jakości obrazu. Różnica wynosi jakąś działkę EV, więc ISO 12 800 nowej „szóstki” będzie odpowiadać najwyżej ISO 6400 poprzedniej „piątki”. A przy ustawionej w obydwu aparatach czułości ISO 6400 EOS 6D wypadnie lepiej – tak, jak EOS 5D Mark III. Jest jeszcze jedna istotna kwestia: autofokus. W nieco gęściej upakowanym, 11-punktowym układzie AF o sprawdzonym kształcie rombu (EOS 5D Mark II ma 9 takich punktów) czujnik krzyżowy wciąż jest tylko jeden, ale ma znacznie wyższą czułość w słabym oświetleniu. Jej próg wynosi –3 EV, w stosunku do –0,5 EV poprzedniej „piątki”. EOS 6D nie będzie więc zawodził w sytuacjach, w których ta „piątka” – jak zresztą większość innych lustrzanek – już sobie nie mogła poradzić.


Pytanie: Czy decydując się na zakup aparatu niepełnoklatkowego w stosunku do pełnoklatkowego należy sobie stawiać takie same pytania, jak podczas wyboru w analogu małego obrazka czy średniego formatu? Chodzi o powiększenie obrazu z matrycy lub filmu. Wiadomo, że mniejsze powiększenie średniego formatu potrzebne do uzyskania odbitki, a jednocześnie większa powierzchnia samego filmu, dają o niebo lepsze rezultaty niż powiększanie do tych samych rozmiarów negatywu małoobrazkowego. A zatem, czy zdjęcia wykonane 7D i 5D, oba obiektywem 70-200/2,8 IS Mk II ustawionym np. na 200 mm, dadzą na odbitkach 20 x 30 cm taką samą jakość obrazu? A może, jak się tego spodziewam, bo praw fizyki chyba nawet Canon nie przeskoczył, choć jest tego bliski, format pełnoklatkowy 5D da lepszy efekt końcowy?

Jarosław Mikołajczuk: Rzeczywiście, jest podobieństwo przy porównywaniu wielkości klatek w cyfrze i analogu, ale proszę pamiętać, że po pierwsze matryce obu EOSów mniej różnią się wielkością niż obu wymienionych klatek filmowych, a po drugie – rozdzielczości tych matryc są zbliżone. W efekcie, na zdjęciach 20 x 30 cm wykonanych przy czułości nominalnej ISO 100 – tak dobrą optyką, jak EF 70-200 mm f/2,8L IS II USM – ostrość i odwzorowanie szczegółów motywu wyostrzonego EOSami 7D i 5D Mark II będą praktycznie identyczne (pomijam kwestie związane z głębią ostrości). Mowa o większości sytuacji zdjęciowych, gdy typowy motyw ma średnią rozpiętość tonalną (dynamikę) i został prawidłowo naświetlony.

Gdy jednak motyw jest bardziej zróżnicowany tonalnie – np. portret całych postaci młodej pary – to EOS 5D Mark II jest w stanie zarejestrować więcej szczegółów w skrajnych pod względem jasności partiach obrazu, a więc w białej sukni ślubnej i czarnym garniturze. Nie chodzi tu o rozdzielczość, a o większe piksele matrycy. Wychwytują więcej światła, więc EOS 5D Mark II „widzi” jeszcze szczegóły i tony, których w danych warunkach oświetleniowych inne aparaty – szczególnie niepełnoklatkowe – już nie „zobaczą”. „Piątka” nie tylko daje bogatsze przejścia tonalne, ale także kolorystyczne, chociaż znowu – nie przy każdym motywie to widać.

Natomiast przy niektórych, wyjątkowo bogatych w niuanse barwne – np. wybranych zachodach słońca – zdjęcia swymi kolorami, kontrastem i plastyką potrafią zupełnie przyćmić te wykonane aparatami APS-C. Oczywiście, jeżeli zacznie Pan podwyższać czułość ISO, aż do naprawdę wysokich wartości, to efekty będą jeszcze bardziej spektakularne, a różnice pojawią się nawet na zdjęciach typowych motywów. Szumy będą mniejsze, szczegóły lepsze, a ostrość wyższa. EOS 5D Mark II da też wyższą jakość zdjęć, gdy będzie je Pan poddawał intensywnej obróbce tonalnej, na przykład mocno cyfrowo rozjaśniał cienie, czy zdjęcia niedoświetlone.


 Pytanie: Szukam na portalach aukcyjnych niedrogiej amatorskiej lampy błyskowej do fotografii portretowej, czasami reportażu. Zastanawiam się nad używanymi 420EX lub 430EX II, a może 430EX. Czym różnią się te lampy oprócz liczby przewodniej oraz ceny?

Jarosław Mikołajczuk: Akurat różnica liczby przewodniej ma tu najmniejsze znaczenie, bo we wszystkich trzech przypadkach energia błysku jest praktycznie identyczna. Prawdziwe różnice tkwią w funkcjonalności oraz stopniu dostosowania tych fleszy do współpracy z lustrzankami cyfrowymi. Najstarszy Speedlite 420EX pracuje niemal wyłącznie automatycznie i w niewielkim stopniu można nim sterować z poziomu aparatu. Na dodatek jego głowica jest tylko podnoszona (brak możliwości obrotu), co mocno ogranicza stosowanie błysku odbitego w portrecie (kadry pionowe). Nie polecam tej lampy. Głowica nowocześniejszego Speedlite’a 430EX wykona już wszystkie wymagane w wymienionych typach fotografii ruchy, ma też ręczne zoomowanie i wbudowany dyfuzor dla optyki 14 mm.

Flesz dysponuje własną funkcją korekcji błysku, która działa w szerszym niż dobierany z aparatu zakresie ±3 EV, oraz trybem ręcznego sterowania błyskiem, z podziałem energii do 1/64, a nawet funkcjami indywidualnymi. Kąt rozsyłu światła dostosowany jest do formatu matrycy, więc po założeniu do EOSa APS-C lampa oszczędza energię akumulatorów, ma większy zasięg błysku (w środku zakresu zooma palnika) i krócej się ładuje. Nominalny czas ładowania jest krótszy prawie o połowę. Poza tym jest kompatybilna ze stosowanym w portrecie i reportażu wysięgnikiem Speedlite Bracket SB-E2. 430EX to bardzo dobry flesz, jednak polecam najnowszego Speedlite’a 430EX II. Funkcjonalność jest praktycznie ta sama co wersji poprzedniej, ale znacznie ulepszona została ergonomia. Lampę można już obsługiwać z poziomu aparatu – od amatorskich EOSów 450D i 1000D począwszy. Do tego ładuje się szybciej i zupełnie cicho, ma też szybką blokadę mocowania w sankach aparatu. I jeszcze jedna uwaga – lampy błyskowe najlepiej kupować nowe, bo nigdy nie wiadomo, w jakim stopniu zużyty został palnik lampy „z drugiej ręki”.


Pytanie: Posiadam Canona 50D i obiektyw 15-85 mm. Chodzi mi po głowie niedrogie tele (do portretu, krajobrazu itp.). Zastanawiam się nad Canonem 70-200 mm f/4L (cena, jakość). A może kupić jakiś obiektyw firmy niezależnej?

Jarosław Mikołajczuk: Nie, jeśli tylko może Pan sobie pozwolić na optykę klasy L Canona, to nie warto myśleć o „atrakcyjnych zamiennikach” z firm niezależnych. Takich kolorów, kontrastu, ostrości i plastyki zdjęć, już od otworu względnego, tam Pan nie znajdzie. Do tego EF 70-200 mm f/4L USM ma dobre światło i pracującą z EOSem 50D najlepszą, bo centralną częścią kadru optykę pełnoklatkową. Także mechanika jest na najwyższym poziomie – korpus metalowy i uszczelniony, zoomowanie i ogniskowanie wewnętrzne (stała długość obiektywu), a autofokus z silnikiem ultradźwiękowym szybki i cichy. Praktyczny jest też minimalny dystans ostrości, który wynosi 1,2 m i daje maksymalną skalę odwzorowania 0,21x.


 Pytanie: Fotografią, jak sztuką, interesowałem się od dawna. Zawsze też chciałem mieć jakiś, przynajmniej półprofesjonalny, aparat fotograficzny. W końcu mój wybór padł na zestaw Canon EOS 7D z obiektywem niezależnym 24-70 f/2,8. Jest to znaczny wydatek – czy warto kupić taki zestaw?

Jarosław Mikołajczuk: Lustrzankę jak najbardziej, ale nie z takim obiektywem jako zoomem standardowym. Choć jasny, to nie da Panu szerokich kątów widzenia, bo uwzględniając krotność ogniskowych optyki podpiętej do EOSa 7D (1,6x), zakres tego zooma powiększy się do 38-112 mm. Polecam Panu atrakcyjniejszy cenowo i oryginalny obiektyw Canona – EF-S 15-85 mm f/3,5-5,6 IS USM. Mniejszą jasność z powodzeniem w większości sytuacji zrekompensuje wysoka jakość zdjęć z tego obiektywu już od otworu względnego oraz praktyczny, efektywny system stabilizacji obrazu. Ponadto zooma tego można kupić w zestawie z EOSem 7D, co dodatkowo obniży cenę kompletu.


Pytanie: Dużo fotografuję z błyskiem Canonem 20D. Specyfika moich zdjęć wymusza synchronizację błysku z drugą zasłonką migawki. Jednak przedbłysk mierzący światło jest bardzo niewskazany. Jak go wyłączyć?

 Jarosław Mikołajczuk: Przy błysku mierzonym w systemie E-TTL II nie można w yłączyć przedbłysku pomiarowego, bo jest podstawą działania tego systemu. To na jego bazie precyzyjnie ustalana jest energia błysku zasadniczego. To, co może Pan zrobić w tej sytuacji, to zrezygnować z pomiaru błysku i przejść na ręczne nim sterowanie w manualu.


 Pytanie: Według instrukcji Canona, priorytet przysłony Av przy zdjęciach z lampą błyskową kładzie akcent na właściwe naświetlenie tła wraz ze stosownym doświetleniem pierwszego planu, a pomiar punktowy SPOT mierzy wąski wycinek kadru. Co się stanie, gdy połączę oba powyższe ustawienia przy pracy z lampą błyskową? Intuicyjnie spodziewam się, że aparat nadal będzie dbał o poprawne naświetlenie tła, a pomiar SPOT będzie dotyczył obiektu oświetlanego lampą, ale nie mogę też wykluczyć sytuacji, że aparat mierzy tło jedynie punktowo, a to już byłaby kolosalna różnica. 

Jarosław Mikołajczuk: To ciekawe zagadnienie, któremu zwykle nie poświęcamy zbyt wiele uwagi. Po prostu robimy zdjęcia z błyskiem przy wielosegmentowym pomiarze światła ciągłego i już. Efekty i tak są bardzo dobre, a w razie potrzeby – szybko wprowadzamy stosowne korekcje. Być może wynika to z dawnych przyzwyczajeń, gdy w lustrzankach analogowych Canona – nawet takich, jak EOS-3 czy EOS-1V – nie miało znaczenia, czy dla światła ciągłego, odpowiedzialnego za naświetlenie tła, dobraliśmy pomiar wielosegmentowy czy punktowy. Zawsze przy zdjęciach z błyskiem tło mierzone było wielosegmentowo. Jednak wraz z nastaniem ery lustrzanek cyfrowych nastąpiły tu zmiany. Na przykład w EOSie 30D można już było przy zdjęciach z błyskiem mierzyć światło ciągłe punktowo, podczas gdy nawet profesjonalne „jedynki” z tego okresu wciąż mierzyły je tylko wielosegmentowo. Teraz nie ma już takich ograniczeń, a więc tło mierzymy punktowo, gdy tylko wybierzemy ten tryb, podczas gdy sam błysk mierzony jest wielosegmentowo, w systemie E-TTL II. Oczywiście można też pracować przy ustawieniach „odwrotnych”, dających efekty takie, jakich się Pan właśnie spodziewał. Przy wielosegmentowym pomiarze światła ciągłego, punktowy pomiar błysku realizujemy uaktywnianą z poziomu aparatu funkcją FEL (Flash Exposure Lock).


 Pytanie: Doradził mi Pan kupno obiektywu EF 300 mm f/4L IS USM oraz ekstendera 1,4 III, które nabyłem i z których jestem zadowolony. Ponieważ częsta wymiana tego obiektywu na 24-105 f/4L IS USM brudzi matrycę w moim 40D i zajmuje czas, chcę teraz kupić drugą lustrzankę. W grę wchodzi Canon 7D lub 5D. Przy 5D będę miał szeroki kąt z 24-105, a przy 7D lepszy AF do 300-tki i lepsze zdjęcia seryjne. Który aparat kupić?

Jarosław Mikołajczuk: Wszystko zależy od sposobu fotografowania konkretnych motywów oraz warunków oświetlenia, z którymi najczęściej ma Pan do czynienia. Jeśli więcej używa Pan teleobiektywu, robiąc sport czy dziką przyrodę, to lepiej kupić EOSa7D. Jego 19 gęsto upakowanych czujników krzyżowych przekazuje sobie ostrzenie, gdy w trakcie zdjęć seryjnych obiekt zmienia położenie w kadrze. Mamy szybki i precyzyjny autofokus śledzący AI Servo II, a także szerokie możliwości indywidualizacji jego pracy, dostosowujące system do charakterystyki ruchu praktycznie wszystkich obiektów występujących w naturze czy sporcie. Zapewnia to ostrość niewiarygodnie dużej liczby zdjęć wykonywanych seriami. Natomiast sama różnica pomiędzy 8 klatkami/s EOSa 7D a 6,5 klatki/s EOSa 40D nie musi mieć dużego znaczenia. Jeśli do tego jest Pan zadowolony z ostrości zdjęć wykonywanych swoim aparatem – a tak zwykle jest, gdy używa się tylko jednego, na przykład centralnego punktu AF, który cały czas kryje w kadrze śledzony obiekt – to zamiast „siódemki” lepiej kupić EOSa 5D Mark II. On również ma centralny czujnik krzyżowy, do tego wspomagany w trybie AI Servo sześcioma dodatkowymi punktami. Gdy natomiast liczyć się zacznie wyższa od niemal 4 klatek/s szybkość zdjęć seryjnych, można korzystać z EOSa 40D. Jednak kupując „piątkę D Mark II”, zyskuje Pan – obokwspomnianej ogniskowej 24 mm – wyższą od „siódemki” jakość zdjęć „z ręki” w słabym oświetleniu, no i pliki 21-magapikselowe.


Pytanie:  Fotografowałem Canonem 600D w krajobrazowym stylu obrazu i z filtrem polaryzacyjnym. Niebo wyszło mi bardzo ciemne i przesadnie niebieskie. Dlaczego?

Jarosław Mikołajczuk: Tak często się zdarza, gdy przedobrzymy sprawę. Już sam styl (profil) krajobrazowy wystarcza, aby uzyskać niebo o pięknym, nasyconym kolorze błękitu. Dopóki nie zależy nam na efektach specjalnych, nie trzeba go już wzmacniać filtrem polaryzacyjnym. No a na pewno nie w tak intensywnym stopniu, jak prawdopodobnie Pan to właśnie uczynił. Jeśli chcemy koniecznie użyć polaryzatora w profilu krajobrazowym, to warto kontrolować efekt w trybie Live View czy na odtwarzanych zdjęciach. Gdy natomiast wymagane jest mocne działanie tego filtra – na przykład ze względu na odbicia występujące na wodzie czy szybach – to bezpiecznie jest przejść do standardowego stylu obróbki obrazu.


Pytanie:  Robię zdjęcia od lat, podobno nieźle. Chwalą mnie znajomi i nie ukrywam, że sprawia mi to dużą przyjemność. Mój Canon 30D już się trochę wysłużył, więc zamierzam kupić nową lustrzankę. Trochę myślę o 7D, ale najbardziej pasuje mi cena 60D. Co Pan by zrobił na moim miejscu?

Jarosław Mikołajczuk: Kupiłbym EOSa 60D. To dla Pani, jako fotografa kreatywnego – jak rozumiem – lepszy aparat, gdyż obok podobnej do EOSa 7D jakości zdjęć oferuje jeszcze kilka niedostępnych w „siódemce” cech dodatkowych, mających istotny wpływ na wygląd obrazu. Po pierwsze – EOS 60D ma obracany monitor, który pozwala fotografować z najbardziej nietypowych pozycji, uzyskując interesujące kąty widzenia. Po drugie – aparat ma wbudowany zestaw filtrów twórczych, które pozwalają modyfikować zdjęcia na wiele atrakcyjnych sposobów. Po trzecie – umożliwia obróbkę RAWów. Gdy podczas fotografowania nie będzie Pani pewna, jak skorygować ekspozycję, jakiego użyć balansu bieli czy profilu Picture Style, jakie wartości nadać kilku innym funkcjom, to zdjęcia będzie można zapisać w bezpiecznych RAWach, ba dopiero po zakończeniu ich wykonywania na spokojnie wywołać je w aparacie. Z RAWów uzyska Pani gotowe, eleganckie JPEGi, odpoczywając w kawiarni, jadąc pociągiem, czy oczekując na samolot. Wywoływaniu RAWów sprzyja wysokiej jakości monitor EOSa 60D, a każdy taki plik można obrobić na wiele sposobów, uzyskując więcej wersji jednego zdjęcia. Łatwo później wybrać tę najlepszą. Zdjęciom można też przyporządkowywać oceny, co w przypadku dużej ich liczby pozwala szybko odnajdywać najlepsze lub wyświetlać je w formie atrakcyjnego pokazu slajdów. W ten sposób naprawdę można – proszę mi wierzyć – zachwycić znajomych!


Pytanie:  Zarabiam na życie fotografią. Teraz przymierzam się do zakupu nowego aparatu. Jakie są praktyczne różnice pomiędzy Canonami EOS 60D i EOS 7D? Do czego każdy z nich nadaje się najlepiej?

Jarosław Mikołajczuk: Obydwie lustrzanki mają tę samą rozdzielczość 18 Mpix, ten sam zakres czułości ISO 100-6400, rozszerzany do ISO 12 800, ten sam 63-strefowy czujnik pomiaru światła, obie dają zbliżoną, wysoką jakość zdjęć. Różni je bardziej wytrzymały korpus i migawka EOSa 7D (150 000 cykli), lepszy autofokus tego aparatu (19 gęsto upakowanych punktów krzyżowych, AI Servo II AF) i większy celownik (pokrycie kadru 100%, powiększenie 1x), większa szybkość zdjęć seryjnych (8 klatek/s) oraz znacznie szersze możliwości indywidualizacji pracy. EOS 7D to lustrzanka dla fotografów profesjonalnych – do reportażu, sportu, natury. Z kolei EOS 60D ma amatorski charakter, ale też liczne funkcje kreatywne. Tutaj monitor zamontowany jest na przegubie, są filtry i obróbka RAWów w aparacie. To idealny sprzęt dla fanów spokojniejszej niż sportowa fotografii, pasjonatów eksperymentu czy artystów. Dobry także do fotografii ślubnej.


Pytanie:  Jak wypada porównanie EOSa 7D z EOSem 50D przy wysokich ISO?

Jarosław Mikołajczuk: Pomimo wyższej o 20% rozdzielczości EOS 7D daje mniejsze szumy, a przede wszystkim – lepiej odwzorowuje detale. Widać to mniej więcej od ISO 3200 w górę. To zasługa nowoczesnej technologii 18-megapikselowej matrycy CMOS, która jest tu po prostu cieńsza. A dokładnie: cieńsza jest warstwa światłoczuła, bo piksele mają mniejszą wysokość. Dzięki temu wyłapują więcej światła niż nieco większe, ale wyższe komórki 15-megapikselowego sensora EOSa 50D. Poza tym, redukcją zakłóceń w „siódemce” zajmują się nowsze algorytmy obróbki obrazu, realizowane przez dwa współpracujące ze sobą – po raz pierwszy poza profesjonalnymi „jedynkami” – procesorami DIGIC 4 (w „pięćdziesiątce” jest tylko jeden).


Pytanie:  Do tej pory używałem 5-magapikselowego kompaktu z matrycą CCD, ale na gwiazdkę dostałem Canona IXUS 1100 HS. Jego CMOS ma rozdzielczość 12 Mpix, ale w porównaniu do poprzedniego przy podwyższonych czułościach jest praktycznie bezszumowy. Z czego to wynika?

Jarosław Mikołajczuk: Po pierwsze – z samego rodzaju matrycy, po drugie – z zastosowania nowoczesnej technologii. Matryce CMOS konsumują mniej energii niż CCD, więc mniej się nagrzewają, co generuje mniej szumów. Jeśli już jednak pojawią się one, to w canonowskich matrycach CMOS zostaną wykryte dla każdego, pojedynczego piksela, co następnie pozwoli je efektywnie usunąć – w znacznie lepszym stopniu niż w przypadku matryc CCD. Poza tym, nowoczesne piksele, mimo że mogą być mniejsze, to wychwytują więcej światła od pikseli w starszych sensorach, a to także obniża szumy. No i w końcu, nowe kompakty Canona korzystają ze znakomicie działającego – a odpowiedzialnego między innymi za redukcję zakłóceń – Systemu HS, który imponująco zmniejsza szumy, pozostawiając czytelne szczegóły.


Pytanie:  Czy decydując się na zakup aparatu niepełnoklatkowego w stosunku do pełnoklatkowego należy sobie stawiać takie same pytania, jak podczas wyboru w analogu małego obrazka czy średniego formatu? Chodzi o powiększenie obrazu z matrycy lub filmu. Wiadomo, że mniejsze powiększenie średniego formatu potrzebne do uzyskania odbitki, a jednocześnie większa powierzchnia samego filmu, dają o niebo lepsze rezultaty niż powiększanie do tych samych rozmiarów negatywu małoobrazkowego. A zatem, czy zdjęcia wykonane 7D i 5D, oba obiektywem 70-200/2,8 IS Mk II ustawionym np. na 200 mm, dadzą na odbitkach 20 x 30 cm taką samą jakość obrazu? A może, jak się tego spodziewam, bo praw fizyki chyba nawet Canon nie przeskoczył, choć jest tego bliski, format pełnoklatkowy 5D da lepszy efekt końcowy?

Jarosław Mikołajczuk: Rzeczywiście, jest podobieństwo przy porównywaniu wielkościklatek w cyfrze i analogu, ale proszę pamiętać, że po pierwsze matryce obu EOSów mniej różnią się wielkością niż obu wymienionych klatek filmowych, a po drugie – rozdzielczości tych matryc są zbliżone. W efekcie, na zdjęciach 20 x 30 cm wykonanych przy czułości nominalnej ISO 100 – tak dobrą optyką, jak EF 70-200 mm f/2,8L IS II USM – ostrość i odwzorowanie szczegółów motywu wyostrzonego EOSami 7D i 5D Mark II będą praktycznie identyczne (pomijam kwestie związane z głębią ostrości). Mowa o większości sytuacji zdjęciowych, gdy t ypowy motyw ma średnią rozpiętość tonalną (dynamikę) i został prawidłowo naświetlony. Gdy jednak motyw jest bardziej zróżnicowany tonalnie – np. portret całych postaci młodej pary – to EOS 5D Mark II jest w stanie zarejestrować więcej szczegółów w skrajnych pod względem jasności partiach obrazu, a więc w białej sukni ślubnej i czarnym garniturze. Nie chodzi tu o rozdzielczość, a o większe piksele matrycy. Wychwytują więcej światła, więc EOS 5D Mark II „widzi” jeszcze szczegóły i tony, których w danych warunkach oświetleniowych inne aparaty – szczególnie niepełnoklatkowe – już nie „zobaczą”. „Piątka” nie tylko daje bogatsze przejścia tonalne, ale także kolorystyczne, chociaż znowu – nie przy każdym motywie to widać. Natomiast przy niektórych, wyjątkowo bogatych w niuanse barwne – np. wybranych zachodach słońca – zdjęcia swymi kolorami, kontrastem i plastyką potrafią zupełnie przyćmić te wykonane aparatami APS-C. Oczywiście, jeżeli zacznie Pan podwyższać czułość ISO, aż do naprawdę wysokich wartości, to efekty będą jeszcze bardziej spektakularne, a różnice pojawią się nawet na zdjęciach typowych motywów. Szumy będą mniejsze, szczegóły lepsze, a ostrość wyższa. EOS 5D Mark II da też wyższą jakość zdjęć, gdy będzie je Pan poddawał intensywnej obróbce tonalnej, na przykład mocno cyfrowo rozjaśniał cienie, czy zdjęcia niedoświetlone.


Pytanie:  Posiadam zooma 70-300 firmy niezależnej, który dobrze działał z EOS 33 i EOS 350D, natomiast ma duże problemy z EOS 7D. Polega to na częstym braku reakcji obiektywu, braku ustawiania ostrości. Proszę o pomoc w wyjaśnieniu i rozwiązaniu proble

Jarosław Mikołajczuk: Pana niezależny zoom, nie pierwszej już młodości, działa dobrze z mniej więcej równymi mu wiekiem, starszymi lustrzankami Canona, a nowoczesny EOS 7D odmawia mu współpracy. To typowa sytuacja, która może mieć miejsce, gdy zamiast oryginalnych obiektywów Canona kupujemy te niby „dobre, a tanie”. Dzisiaj działa, ale za rok czy dwa, z kolejnym, nowszym korpusem – już raczej nie. Niestety, obiektyw musi „porozumieć” się z lustrzanką, a jeśli jest niezależny i leciwy, to może nie dać rady. Co innego obiektyw oryginalny, który bez względu na wiek potrafi to zrobić. To zaleta wierności systemowej, której może przecież dochować fotograf. Jeśli zaś chodzi o rozwiązanie problemu, to trzeba – i naprawdę warto! – kupić obiektyw oryginalny. Polecam Panu stabilizowanego telezooma EF 70-300 mm f/4-5,6 IS USM.


Pytanie:  Poszukuję jakiegoś taniego analogowego EOSa, z myślą o fotografowaniu na slajdach krajobrazów. Wstępnie rozważam modele 300, 620, 650, 50 i 50e. Na który warto zwrócić uwagę?

Jarosław Mikołajczuk: Najlepiej na EOSa 50E lub 50 – ten pierwszy dodatkowo umożliwia sterowanie autofokusem i podglądem głębi ostrości przy pomocy oka („E” jak „eye”, czyli oko). EOS 50 nie ma tych możliwości, ale podgląd głębi ostrości udostępnia – podobnie jak także w EOSie 50E – funkcja indywidualna. To bardziej zaawansowane technologicznie od wiekowych EOSów 620 i 650 lustrzanki. Plasują się też o półkę wyżej od typowo amatorskiego EOSa 300, więc zapewnią Panu lepszą ergonomię i większą odporność na warunki zewnętrzne, a także bardziej czuły na słabe światło autofokus i trwalszą migawkę.


Pytanie:  Robię zdjęcia sportu Canonem 5D Mark II, głównie ręcznie ustawiając parametry ekspozycji. Dużym ułatwieniem dla mnie byłoby, gdyby aparat mógł przy tym automatycznie ustawiać czułość ISO. Czy nowy Canon 5D Mark III ma taką funkcję?

Jarosław Mikołajczuk:  Ma, podobnie zresztą jak Pana EOS 5D Mark II. Różnica jednak polega na tym, że Pan musiałby w tym celu aktywować tryb Live View, a w nowym EOSie 5D Mark III funkcja Auto ISO dostępna jest bez takich ograniczeń, w trybie ręcznym także przy zdjęciach tradycyjnie komponowanych w celowniku. Do tego w bardzo szerokim zakresie – maksymalnie ISO 100-25 600. Poza tym automatyka czułości w ręcznym trybie ekspozycji obydwu aparatów działa dla filmów i zdjęć wykonywanych podczas filmowania. Zakres automatycznie dobieranej czułości w manualu i trybie Live View dla EOSa 5D Mark II wynosi ISO 100-3200, a przy zdjęciach z wyłączonym Live View czułość jest – niestety – blokowana na wartości ISO 400. Ale Pan i tak pewnie nie będzie korzystał z trybu Live View swego aparatu, więc warto pomyśleć o zakupie EOSa 5D Mark III.


Pytanie:  Czytałam, że nowe oprogramowanie do wywoływania plików RAW Canona ma funkcję HDR. Jak ona działa? Czy przyjmuje zdjęcia z innych lustrzanek Canona niż tylko 5D Mark III?

Jarosław Mikołajczuk:  Nowa wersja programu Digital Photo Professional (DPP) 3.11.10, wprowadzona wraz z EOSem 5D Mark III, pozwala połączyć ze sobą (na komputerze) w obraz HDR trzy wybrane zdjęcia, zarówno RAWy, jak i JPEGi. Mogą one pochodzić nie tylko z tej lustrzanki, ale także z wcześniejszych modeli. Po wskazaniu i automatycznym połączeniu obrazków nadajemy jeszcze HDRowi, jak w EOSie 5D Mark III, jeden z pięciu efektów końcowych – naturalny, standardowy, żywy, farby olejnej i osłabionego, płaskiego obrazu charakterystycznego dla starych fotografii. Wybrany efekt jest stosowany w oparciu o charakterystyki bieżących profili Picture Style łączonych zdjęć, a te można wcześniej dowolnie zmieniać, gdy korzystamy z RAWów. Następnie uzyskanemu HDRowi można jeszcze w szerokim zakresie zmodyfikować jasność, nasycenie kolorów, kontrast i stopień wyostrzenia szczegółów. Na koniec zdjęcie zapisujemy w JPEGu lub w 8- czy 16-bitowym TIFFie. Aha, łącząc obrazki może Pani jeszcze sobie zażyczyć automatycznego wyrównania ich konturów, jeśli zdjęcia zostały wykonane „z ręki”, a nie ze statywu.


Pytanie:  Chciałbym kupić Canona 550D. Przeczytałem, że aby „wyciągnąć” 18 megapikseli z jego matrycy, potrzeba wysokiej jakości szkieł. W związku z tym chciałbym się dowiedzieć, czy obiektywy: 50 mm f/1,8, 85 mm f/1,8 i zoom 18-135 mm są wystarczająco dobre. A jeśli nie, to jakie tele – w miejsce tego ostatniego – poleciłby Pan, żeby te 18 milionów pikseli pokazać?

Jarosław Mikołajczuk:  Wszystkie trzy obiektywy są wystarczająco dobre do współpracy z 18-megapikselową matrycą CMOS EOSa 550D. Oczywiście, przewagę jakościową mają tu szkła stałoogniskowe, ale zoom EF-S 18-135 mm f/3,5-5,6 IS w zupełności Panu wystarczy, przy czym jego zakres ogniskowych zawiera obydwie wymienione (50 mm i 80 mm), a ponadto szerokokątną 18 mm, atrakcyjną tele 135 mm i jeszcze mnóstwo pośrednich. Do tego tym obiektywem będzie Pan mógł fotografować „z ręki” nawet w bardzo słabym świetle, bo wyposażony on został w skuteczny system stabilizacji obrazu, efektywny do 4 działek EV. Z uwagi na tak uniwersalny charakter i zaskakująco wysoką jakość obrazu, to najlepszy wybór – przy poczynionych założeniach – na początek drogi fotografowania EOSem 550D.


Pytanie:  Fotografuję Canonem 7D, robiąc mnóstwo zdjęć w ekstremalnych warunkach w górach – często przy silnym wietrze (z piaskiem), padającym śniegu, deszczu. Czy do zooma 17-40 mm f/4L mogę – dla lepszej ochrony – założyć osłonę od obiektywu 20-35 mm f/3,5-4,5, nie ryzykując zasłaniania nią brzegów
obrazu? Takie rozwiązanie poleca mi znajomy fotograf.

Jarosław Mikołajczuk:  Może Pan. Osłona EW-83 od zooma EF 20-35 mm f/3,5-4,5 USM ma tę samą średnicę mocowania, co dedykowana do obiektywu EF 17-40 mm f/4L USM osłona EW-83E, a jest od niej minimalnie głębsza i mniej wyprofilowana. Lepiej też trzyma się obiektywu. Zapewnia więc lepszą ochronę przedniej soczewki. Zamiana osłony na tę od obiektywu o węższym kącie widzenia (przy najkrótszej ogniskowej) jest możliwa, gdy optyki pełnoklatkowej używamy z lustrzanką APS-C.